Legion samobójców
Bitwa w Lesie Teutoburskim, zwana także w Niemczech Varusschlacht lub Hermannsschlacht (Arminus nazywany jest Hermannem, aczkolwiek nie jest znane jego prawdziwe germańskie imię), uważana jest za jedną z najważniejszych w dziejach zjednoczenia Niemiec. Do dziś w miejscach bitew, zwłaszcza w Kalkriese, trwają badania archeologiczne, co rusz zmieniające wyobrażenie o tym krwawym wydarzeniu – dość powiedzieć, że w serialu „Barbarzyńcy”, mimo że porad udzielali historycy, już po zakończeniu zdjęć do pierwszej serii okazało się, że zasadzki Cherusków wyglądały inaczej, niż to pokazano na ekranie... Sam Arminus, owszem, wychował się w Rzymie, został tam odpowiednikiem oficera, a był synem króla Cherusków, ale na pewno nie był wychowywany przez Publiusza Kwintyliusza Warusa.
Co wiadomo na pewno? Pewna jest liczba legionistów i wspomagających ich oddziałów najemnych i pomocniczych: tych pierwszych było około 20 tysięcy, tych drugich mniej więcej o połowę mniej. Brak danych na temat liczebności oddziałów germańskich. Wiadomo, że dowodzącymi wojskami rzymskimi generał Warus, po pierwsze, był zbyt pewny siebie i nie wysyłał nawet zwiadów przed swym wojskiem, pozwolił też oddziałom rozciągnąć się w szyk na długość około 15 kilometrów, nie reagował także na ostrzeżenia dotyczące planowanej zdrady Arminusa (trzeba jednak tutaj powiedzieć, że tuż po samej bitwie generał nie był źle oceniany przez Rzymian, nagonka na niego zaczęła się po kilku latach i po części stał się kozłem ofiarnym późniejszej o siedem lat utraty prowincji). Po drugie, ani on, ani jego wojsko nigdy nie walczyło w podobnym terenie: Las Teutoburski to była puszcza porośnięta wielkimi drzewami, poprzecinana wzniesieniami i wąwozami. Po trzecie wreszcie, miał zwyczajnie pecha: trafił na niekorzystną aurę (z opisów wynika, że zbliżała się jesień) – jego odziały były ciężkozbrojne, a o ich sile decydowali łucznicy, tymczasem od dłuższego czasu padało, w dzień decydującej bitwy wręcz lało, było mgliście. W takich warunkach rzymscy legioniści grzęźli w błocie, mieli kłopoty z poruszaniem się, a łucznicy nie za bardzo widzieli, do kogo strzelają...
Rzymskie oddziały zostały po raz pierwszy zaatakowane w głębokim lesie, na bagnistym terenie. Chaos powiększył bunt części oddziałów pomocniczych, które wywodziły się z plemion germańskich. W takiej sytuacji legioniści nie zdołali uformować szyku bojowego, a kawaleria okazała się całkowicie nieprzydatna. Mimo to armia Warusa zdołała wyjść z lasu na otwartą przestrzeń. Niestety, obóz rozbity na odkrytym wzniesieniu mógł być tylko tymczasowy, potem legiony musiały znów przedzierać się przez wrogi las. W sumie walki trwały 3 dni (choć źródła spisane przez Kasjusza Diona mówią o 4 dniach). Najważniejszy akt rozegrał się pod wzgórzem Kalkriese, gdzie Rzymianie trafili na mur wzniesiony przez Germanów. Naciskani od tyłu zdecydowali się na szaleńczy szturm, obrońcy zza muru strzelali do nich jak do przysłowiowych kaczek. W efekcie tego z około 30 tysięcy wojsk pod dowództwem Warusa pozostało przy życiu... zaledwie kilkanaście osób, które uciekły przez bagna! Kilkuset legionistów trafiło także do niewoli. Sam Warus i jego oficerowie popełnili honorowe samobójstwo jeszcze przed szarżą na mur, aby nie dać się wziąć żywcem, podobno ich żołnierze bez skutku próbowali pochować ciała, ale ostatecznie musieli je porzucić.
Głowę Warusa wysłano do markomańskiego króla Marboda (którego Arminius nie znosił, więc może miało to być ośmieszenie władcy), ten jednak nakazał ją odesłać rodzinie generała do Rzymu. Cesarz Oktawian August po jej otrzymaniu bił podobno własną głową o ścianę, krzycząc „Kwintyliuszu Warusie, oddaj legiony!”. Ale potem pochował ją we własnym mauzoleum, co było niezwykłym zaszczytem, ogłoszono również coś w rodzaju żałoby narodowej. Siedem lat po bitwie do Lasu Teutoburskiego dotarł ze swą armią Germanik, który dopiero wówczas mógł pochować resztę zabitych. Po roku wrócił ponownie i pobił nawet Arminusa, ale cesarz Tyberiusz uznał, że koszty wypraw są zbyt wysokie i porzucił podbój Germanii, ustalając granicę na Renie.

Gatunek: Dramat, Historyczny, Przygodowy
Czas trwania: 50 min.
Reżyseria: Barbara Eder, Steve Saint Leger
Scenariusz: Arne Nolting, Jan Martin Scharf, Andreas Heckmann
Produkcja: Niemcy
Premiera: 2020